 |
Autor |
Wiadomość |
aaa4 |
Wysłany: Pon 12:21, 20 Mar 2017 Temat postu: 67565 |
|
Prosze - mruknal major, podajac mulle pokwitowanie.
Ten podpisal je, w ogole nie czytajac, prawie z jawna drwina.
-Jestes juz gotow, pilocie?
-Tak jest, Wasza Ekscelencjo. - Mlody kapitan spojrzal na majora. W jego oczach Turek zobaczyl - lub zdawalo mu sie, ze zobaczyl - rozpacz i cicha prosbe o azyl, ktorego nie mogl mu udzielic. - Czy moge juz startowac?
-Startuj - odparl wladczym tonem mulla. - Oczywiscie, startuj. - Po kilku sekundach odezwaly sie silniki i zaczelo obracac smiglo. - Ali i Abrim, wy wrocicie do bazy ciezarowka.
Dwaj mlodzi ludzie siedli do ciezarowki razem z kierowca. Mulla dal im znak, zeby odjezdzali, a innym, zeby wsiadali do helikoptera. Lopaty wirnika ciely coraz szybciej powietrze. Mulla zaczekal, az wszyscy znajda sie w kabinie, a potem zdjal z ramienia karabin, siadl obok pilota i zatrzasnal drzwiczki.
Silniki zawyly glosniej. Dwiesciedwunastka niezgrabnie uniosla sie w powietrze i lecac na niskiej wysokosci ruszyla ku granicy. Rozzloszczony sierzant wycelowal do niej z automatu.
-Moge zestrzelic tych wypierdkow, majorze.
-Owszem, moglibysmy to zrobic. - Major wyjal papierosnice. - Ale zostawmy to Bogu. Moze Bog uczyni to za nas. - Zapalil drzaca reka papierosa, zaciagnal sie i patrzyl na oddalajacy sie helikopter i ciezarowke. - Tych psow trzeba nauczyc dobrych manier - mruknal, po czym podszedl do samochodu i wsiadl do srodka - Podrzuc mnie do hotelu.
W HOTELU. Azadeh wychylila sie przez okno i przeszukala wzrokiem niebo. Uslyszala start dwiesciedwunastki i zbudzilo to w niej nierealna nadzieje. Czyzby Erikkiemu udalo sie uciec? Och, Boze, spraw, by okazalo sie to prawda...
Wiesniacy takze wpatrywali sie w niebo. W koncu i ona dostrzegla helikopter, ktory znajdowal sie juz bardzo blisko granicy. Zoladek podszedl jej do gardla. Czyzby sprzedal swoja wolnosc za moja? Och, Erikki...
A potem zobaczyla, jak na placyk wjezdza samochod i zatrzymuje sie przed hotelem. Major Ikail wysiadl z niego i wygladzil mundur. Krew odplynela jej z twarzy. Zamknela szybko okno i siadla na krzesle, obok lezacej na lozku poduszki. Czekala. Po chwili rozlegly sie kroki i drzwi otworzyly sie.
-Prosze za mna - rozkazal Ikail.
Przez moment nie rozumiala, o co mu chodzi.
-Co?
-Prosze za mna.
-Po co? - zapytala podejrzliwie, spodziewajac sie jakiejs zasadzki i nie chcac zostawiac ukrytej w poduszce szpilki. - Co sie dzieje? Czy to moj maz siedzi za sterami? Helikopter wraca do Iranu. Czy to pan go odeslal? - Czula, ze opuszcza manicure ursynów
ja odwaga. Mysl, ze Erikki poddal sie, zeby zapewnic jej bezpieczenstwo, doprowadzala ja do obledu - Czy to on siedzi za sterami?
-Nie, pani maz jest na posterunku. Iranczycy przyjechali po smiglowiec, po niego i po pania. - Teraz, kiedy kryzys minal, major poczul sie o wiele lepiej. - Smiglowiec byl zarejestrowany w Iranie i nie pedicure ursynów
mial zezwolenia na wyjazd, dlatego mogli roscic sobie do niego prawo. Prosze za mna.
-Dokad, jesli wolno spytac?
-Pomyslalem, ze bedzie pani chciala zobaczyc sie z mezem. |
|
 |
|
 |